W połowie maja, najpiękniejszego miesiąca w roku, wybrałyśmy się w kameralnej kilkuosobowej grupie nad Bałtyk, by ciesząc się obudzoną ponownie do życia przyrodą, iść dalej ścieżką jogi.
Dziwnówek położony jest na zachodnim wybrzeżu Bałtyku, gdzie plaże są szerokie, sąsiadujące z rezerwatem Klif w Dziwnówku. Częścią rezerwatu są również wydmy, dodające uroku rozległym plażom.
Zamieszkałyśmy w willi Mandala, która jest przygotowana do przyjmowania grup joginów wystrojem i pysznym wegetariańskim jedzeniem.
Sala do praktyki jest pełna światła i była miejscem naszych codziennych spotkań na macie.
Poranki
Dzień zaczynałyśmy na plaży. Poranki były rześkie, ale słoneczne. Na początek była seria oddechów oczyszczających i energetyzujących m.in. kapalabhati, bhastrika, agnisara, kasab oraz kilka asan, które miały przygotować nas do wejścia w nadchodzący dzień.
Plaża o poranku była pusta. Jednoczyłyśmy się z żywiołem wody i powietrza. Dosłownie z wodą jednoczyły się najbardziej odważne dziewczyny. Wraz z Agnieszką zażywały kąpieli. Pomimo maja było to raczej morsowanie, niż zwykła kąpiel.
Czasami pojawiał się spacerowicz, patrząc na nas z zainteresowaniem. Mam wrażenie z odrobiną czegoś w oczach, co mogło być chęcią dołączenia, czy żalem za nieznanym przeżyciem.
Posiłki
Pełne energii, przebudzone na rzeczywistość, wracałyśmy z plaży na śniadanie.
Dzielenie stołu jest formą tworzenia i zacieśnianie relacji. Miła atmosfera, pełna życzliwości, rozmowy i przyjemność dla kubków smakowych powoli tworzyły z nas wspólnotę, w tamtym miejscu i czasie. Byłoby wspaniale utrzymać takie relacje w codzienności, po powrocie. Każdy z nas ma swoją drogę, ważna jest jednak nauka pobierana od przekazującego swą wiedzę i doświadczenie nauczyciela, oraz dzielenie się i wsparcie wspólnie praktykujących.
Przedpołudnia na plaży
Przed południem wychodziłyśmy nad morze dla wspólnego praktykowania. Były to długie medytacyjne spacery.
Najdalej wybrałyśmy się do Dziwnowa, aż do cieśniny Dziwna, łączącej Bałtyk z Zatoką Szczecińską. W słońcu, brodząc w morzu, medytowałyśmy nad żywiołem wody, w przypływie i odpływie, tak jak w ludzkim życiu. Wędrówka była długa, przeszłyśmy 16 kilometrów. Joga to nieustająca wędrówka, droga do nas samych. W świetnych nastrojach, ożywczo zmęczone wracałyśmy na obiad.
Mandale
Do przedpołudniowych zajęć włączone zostało układanie mandali. Każda z nas tworzyła ją w swojej osobistej intencji. Tworzenie mandali pozwala wejść w głąb siebie i znaleźć rozwiązania w trudnej sytuacji.
W buddyzmie tworzenie mandali ma na celu wspomaganie doskonalenia duchowego oraz czynienie postępów na drodze do oświecenia. Tworzenie oraz niszczenie ukończonej mandali ma symbolizować życie i nieuniknioną śmierć, uzmysłowić przez to przemijalność każdego istnienia.
Pierwszy raz miałam do czynienia z tą praktyką, a moją mandalę zniszczyłam, nie znając symboliki tego gestu.
Wszystkie mandale, stworzone z dostępnych nam materiałów tj.kamieni, muszelek, patyczków były indywidualnym odbiciem miejsca na naszej ścieżce jogi i rozwoju duchowego.
Popołudniowe spotkania na macie
Po obiedzie i odpoczynku spotykałyśmy się na wieczorną praktykę asan oraz medytacje. Były to pozycje w leżeniu na plecach, siedzące i odwrócone – wprowadzające ciało i umysł w kojący stan wyciszenia.
Zachód słońca
Zwieńczeniem dnia była wieczorna medytacja uzdrawiająca na plaży. Pogoda sprzyjała nam i codziennie byłyśmy świadkami pięknych, ale różnych zachodów słońca. Szum morza sprzyjał wewnętrznej ciszy i wejściu w zwolniony tryb wypoczynku nocnego.
Wieczorem dla chętnych przygotowane były filmy, bohaterami których były osoby mogące nas inspirować w rozwoju i dokonaniu zmian w życiu. Oglądanie filmów, popijając pyszne herbaty, było zwieńczeniem pięknego dnia.
Opisany rytm dnia tworzył ramy dla czasu spędzonego w Dziwnówku. Był to czas jogi: zadbania o nasze ciała i odpoczynku dla zmęczonych codziennością umysłów. Docierania do najgłębszego i najcichszego, naszego prawdziwego ”ja”.
Dziękuję serdecznie Agnieszce za perfekcyjną organizację i zadbanie o różne przyjemności.
Dziękuję wszystkim dziewczynom za wspólny czas.
Jadwiga